Pilar Rojo o tegorocznej identyfikacji wizualnej [wywiad]

Pilar Rojo o tegorocznej identyfikacji wizualnej [wywiad]
Autorką identyfikacji wizualnej Miesiąca Fotografii jest, po raz trzeci, niezastąpiona Pilar Rojo. Tegoroczną edycję promuje aż 17 różnych plakatów, do stworzenia których Pilar wykorzystała zdjęcia wszystkich artystów biorących udział w festiwalu. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak wyglądał w tym roku skomplikowany proces wymyślania i produkowania materiałów graficznych, przeczytajcie rozmowę z autorką!

Jak się czujesz oglądając efekty swojej wielomiesięcznej pracy na ulicach Krakowa?

Bardzo szczęśliwa, że udało się zrealizować nieco szalony pomysł na tegoroczną identyfikację! No i trochę smutna, że to już koniec i nie będę dostawać kilkudziesięciu maili dziennie :)

 

A z czego jesteś najbardziej zadowolona?

Że udało mi się stworzyć identyfikację, która nie jest komercyjnym materiałem promocyjnym, a osobistą wizją, niejako dodatkową „wystawą” w programie festiwalu.

 

Jak, po świetnym projekcie wykorzystującym iluzję optyczną z 2014 roku i jeszcze lepszym ręcznie malowanym sprzed roku, Ci się to udało?

Każdego roku staram się stworzyć kreację, która będzie opowiadać o przewodnim temacie Miesiąca Fotografii poprzez design. Tegoroczna edycja, pod hasłem „Kryzys? Jaki kryzys?!” w dużej części poświęcona jest nowym sposobom opowiadania historii i przez to jest eksperymentalna w warstwie prezentacji fotografii. Pomyślałam, że włączę się w ten proces używając języka projektowania.

 

Do stworzenia plakatów wykorzystałaś zdjęcia wszystkich artystów biorących udział w festiwalu. Jak przebiegał cały proces?

Był dość skomplikowany, głównie ze względu na prawa autorskie. Połączyłam starannie wybrane zdjęcia artystów zaproszonych do Krakowa tworząc z nich kolaże. De facto są to nowe dzieła sztuki, i jak zawsze w takich wypadkach pojawia się pytanie o autorstwo, co samo w sobie jest interesujące. Zresztą tego zagadnienia dotyczy kilka projektów pokazywanych na festiwalu. Natomiast w tym wypadku chodziło mi przede wszystkim o wciągnięcie artystów do współpracy przy tworzeniu identyfikacji. Zwróć uwagę na silną reprezentację kolektywów w tegorocznym programie. I właśnie o taką kolektywną pracę, tyle że z udziałem wszystkich artystów, mi chodziło. To było też tworzenie linków pomiędzy nimi, tym bardziej interesujące, że często się wcześniej nie znali.

 

A jak reagowali na taki sposób pracy?

Bardzo dobrze! Spodobał im się pomysł i byli bardzo chętni do współpracy. Mówiąc szczerze na początku byłam przerażona. Zazwyczaj designer nie manipuluje aż tak materiałem źródłowym, którym, w tym wypadku, były skończone obrazy. Na samym początku wyjaśniłam, że mimo iż każdy z osobna ma swoją ideę tytułowego kryzysu, to w tym wypadku nie chodzi o ich indywidualne spojrzenie, ale wykreowanie nowym mutacji, połączeń i znaczeń. Ku mojej uldze, artyści zareagowali wielką otwartością i byli świetnymi, aktywnymi partnerami w dyskusji.

 

 

Opowiedz o technicznej stronie tegorocznej identyfikacji.

Do stworzenia kolaży użyłam po jednym zdjęciu z każdej wystawy, chciałam by wszystkie były reprezentowane. Potem szukałam między nimi połączeń, by razem stworzyły zupełnie nowe znaczenia. Niektóre ze zdjęć użyłam tylko raz inne wielokrotnie, w różnych kombinacjach. W warstwie wizualnej każde zdjęcie odwzorowane zostało tylko w jednym z dwóch kolorów: jasno-czerwonym lub ciemno-granatowym, a na każdy kolaż złożyło się od 2 do 4 zdjęć. W sumie powstało 17 wzorów plakatów, przy czym tylko kilka składa się z samego tekstu – tytułowego hasła „Kryzys? Jaki kryzys?!” lub jego części.

 

Drukarz płakał jak drukował?

Lekko nie było (śmiech). Użyliśmy 2 pantonów i aż 14 płyt drukarskich, które były wykorzystane po kilka razy w różnych konfiguracjach. Jeśli kolaż składał się z więcej niż 2 zdjęć wymagało to wielokrotnego przepuszczania nakładu przez maszynę. Czasem zmienialiśmy też płytę między kolumnami, tzn. jedno zdjęcie raz było odwzorowane w jednym kolorze, a potem w drugim. Problemem były też bardzo niskie nakłady – od 25 do 50 egzemplarzy z każdego z 17 plakatów. Sam druk zajmuje sekundy, ale zmiana płyt i przygotowanie maszyny długie minuty. No ale kto nie lubi spędzić nocy w drukarni? :) Na szczęście nasi operatorzy maszyny wciągnęli się w zabawę, na co dzień nie mają okazji do takich szaleństw.

 

 

To jak plakaty będą eksponowane?

Jako kompozycje. Nie ma jednego plakatu głównego, zawsze występują w grupie, a każda lokalizacja to nieco inny układ plakatów. Kolaż z kolaży.

 

A będzie można zabrać taki plakat do domu?

Tak! Specjalnie z myślą o kolekcjonerach stworzyłam limitowaną edycję dwóch plakatów (po 30 szt. z każdego) w manualnej technice sitodruku. Można je obejrzeć i kupić w centrum festiwalowym.

 

Wszystko wydrukowane, powieszone, to co teraz będziesz robić?

Najpierw oblewać razem z całym zespołem Miesiąca Fotografii, a szczególnie z moją nieocenioną współpracowniczką Niną Gregier. A potem pojadę na długie wakacje! :)

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie plików cookies, prosimy opuść stronę lub zablokuj takie pliki w ustawieniach swojej przeglądarki.